czwartek, 7 lipca 2022

Na marginesie świątyni

Wszelkie próby przedarcia się przez progi cerkwi spalają na panewce. A nawet nie na samej panewce, bo po tej stronie granicy do świątyń już (a może jeszcze?) nikt nie strzela. Dzięki Bogu. 

Próby złożenia niezapowiedzianej wizyty spalają się na dziesiątek metalowych klamek, zamków i zatrzasków, które jasno pokazują kto do Domu Boskiego wejść może, a kto powinien pozostać raczej w strefie profanum. Solidne mury wzniesione z polnych kamieni, jakby pogubionych przez podlaskiego czarta i tysiące cegieł układających się w bogate lico świątyni strzegą serca budowli przed wścibskimi obieżyświatami. Ciężko dostać się do świątyni kończąc na ósmym stopniu niewielkich schodków przed wejściem. Pokonanie pierwszego stopnia, ciekawości, przychodzi łatwo, pozostaje jeszcze 7 stopni kamiennego grzechu. Kto pokona je wszystkie i nie zatrzyma się na żadnym, bo posiada przy sobie klucz, ten jest godzien odwiedzin tego boskiego konsulatu. Bez klucza-wizy się jednak nie obejdzie. 

Może tym razem będzie inaczej, może jakiś nieostrożny pop pozostawił inną drogę wejścia? Może da się wejść wyjściem, co stanowiłoby doskonałe obejście i nomen omen wyjście z tej sytuacji? 

Pozostaje krążyć wokół zamkniętego na cztery spusty czteroramiennego obiektu na planie krzyża greckiego. Wszystkie wyjścia i zarazem wejścia są zaryglowane, a półkolista absyda zamyka świątynię. Jednak tu, po bliższym obejrzeniu ścian pojawiają się drobne, fizyczne ślady pokusy, skromnej ceglanej profanacji. W nierównych odstępach od siebie kilka dziecięcych rąk wydrapało w murze kolejne daty - koślawe, carskie 1913, zgrabne sanacyjne 5.V.34. r., potem jeszcze jedno toporne 1913, następnie okupacyjne 3 V 42, w końcu dwa bliźniacze, odrodzone 1951, oraz pełne impulsywnej, graficiarskiej ekspresji, połamane 2018. Cały patos zdobionej w te wszystkie ceglano-kamienne esy-floresy, wraz z wydumaną symboliką stopni i tajemnicy wnętrza prysł, wyłania się natomiast drobny margines grzeszku podpowiedzianego przez podlaskiego biesa kilku chłopskim dzieciom. Profanum nieśmiale wgryzło się w sacrum, bezpretensjonalna potrzeba upamiętnienia chwili ulotnej na płaszczyźnie kilku cegieł wygrała z powagą absydy boskiego konsulatu. Absyda tej cerkwi jest zarazem księgą pamiątkową byłych odwiedzin, jak i czymś na wzór dzisiejszych miejskich powierzchni płaskich tak bardzo zachęcających do zostawienia po sobie taga, wizualnego oznaczenia terenu. 

Choć kusiło, nie zostawiłem po sobie żadnego 2022. A szkoda, takie postpandemiczne, szalone 2022 świetnie wpisałoby się tuż przy roztańczonym i beztroskim 2018. Dusza moja pragnie zabytkowego, świętego postu, ciało jednak grafficiarskiego, wydrapanego karnawału.


sobota, 9 kwietnia 2022

Mariupolu

Pisząc ten oksymoroniczny fikcyjny reportaż ponad pół roku temu nie mogłem jeszcze przewidzieć jak szybko kadry płonącego miasta znów trafią na pierwsze strony dzienników świata. 
Wierzę w niezniszczalne organizmy miejskie, które wyrosną na nowej łące z popiołów. Niech opisany przeze mnie fikcyjny los Warszawy nie spełni się nigdy w żadnym innym mieście, czy to w Mariupolu, Buczy, Charkowie czy Aleppo. Tożsamość tych miast, choć tak okaleczona, powróci, ale w innej, zmienionej formie. Głęboko wierzę też w pamięć i tych, którzy przez kolejne dekady będą ją podtrzymywać - zarówno w zwykłych mieszkańców, jak i dziennikarzy czy historyków. Niech nigdy nie odejdzie w zapomnienie skala zniszczeń dokonana przez zbrodniarzy. 

https://docs.google.com/document/d/1TVXjLUk67S6Hgjt12iMRpVBdb4Ymyr2-8_VS22hi7Os/edit?usp=sharing

sobota, 26 marca 2022

Rzucane słowa skarżysko-kamienne

Coraz słabiej znam rodaków profil
W tym kraju pragmatyków ze skłonnością do filozofii*


Jedna z bram Skarżyska-Kamiennej, świeżo odpicowany z warstw małomiasteczkowego powietrza dworzec kolejowy, staje się areną socjologicznego dyskursu prowadzonego przez tutejszego Strażnika Ochrony Kolei i równie tutejszego emeryta, w typie kierowcy taksówki, których pod dworcem wcale nie brakuje. 

-Wie Pan, same najlepsze samochody, powyżej 100 tysięcy złoty, jak to się nazywa…Jagłar..te…Volvo…Audi!
I to kobitki same, te najlepsze samochody! Same kobitki w tych samochodach!
To tych oligarchów żony, i to bez dzieci! Same uciekają, bo się boją...
-A potem śpią na tym dworcu…wschodnim czy zachodnim, chuj wie, czy tu na ulicy - mówi wskazując palcem na dworcową posadzkę - Ale ci, co uciekają to same bogactwo! I nikt mi kurwa nie wmówi, że to biedota.

Sokista, do którego monolog jest adresowany tylko kiwa głową i w zakłopotaniu orbituje wokół własnej osi.

-No nikt mi nie wmówi, ja to widzę NA WŁASNE OCZY te ukraińskie rejestracje! 

Tu rozmowa gwałtownie się urywa. Emeryt widząc, że pełen argumentów wywód nie zdołał przerodzić się w żywiołowy dialog posępnie opuszcza teren kolejowy. Jacyś małomówni ci dzisiejsi służbiści. Przestrzeń audiowizualna gwałtownie się zubaża, pozostają już tylko brzęk świetlików i automatyczne drzwi wykonujące spazmatyczną, nerwową gimnastykę. 

*https://www.youtube.com/watch?v=rAtKr_nsZSs

czwartek, 3 marca 2022

Молчат Дома

Betonowy las ciszy rozświetla łuna wielkopłytowego ogniska. Nikt przy ognisku nie siedzi, ktoś biegnie, ktoś leży, ktoś z niedowierzaniem utrwala coś, co jeszcze przed kwadransem było niemożliwe. Dym wieje zawsze w naszą stronę, wdziera się przez szare usta, nieznane pierwiastki, które uciekły ze szkolnej tablicy, drapią w oczy i język. Pojedyńcze, nieartykułowalne słowa cisną się na usta, nie wiadomo nawet, w którym miejscu zawiesić świdrujące , załzawione spojrzenie. Czym zresztą są łzy w obliczu apokalipsy, po ścianie spływa krwista strużka uchodzącego życia. Cicho patrzą z góry kolejne złamane na pół piętra, pozostała tylko zielona lamperia poharatana białymi punkcikami. Tuż obok wisi oślepiona zimowym słońcem pionowa kolumna 9 drzwi 9-ciu kwater wielkopłytowego dramatu. Pustkę pomiędzy numerem 1, a 3 wypełniają tylko popioły pełne kubistycznych konturów, gdzieniegdzie da się jeszcze rozpoznać ułomny fragment przeszłości. Błysk i podmuch namalował tę hiperrealistyczną mogiłę nieznanych światu  życiorysów. Czy to doskonała kopia La Guerniki? A może kolejny obraz ze stale wydłużającego się cyklu? Dlaczego ktoś zlecił jego wykonanie? 
A może lepiej spytać - w imię czego? 



niedziela, 27 lutego 2022

Kilka wniosków 4 dnia

Informacje! Cudowne informacje! Więcej informacji! 

Wpadamy do bezdennej studni informacji. Widać powolne opadanie, z każdym nagłówkiem światła rzeczywistości przed 24 lutego jest coraz mniej. Woda jest pełna buzujących bąbelków, z trudem zaczynam łapać oddech. Czy wyrosły nam skrzela? 
W krwi płynie informacja, informacją oddychamy, informację pijemy i informacjami żywimy się. 
Szaleństwo ze strachu przed niewiedzą?

Jaki piękny jest ten świat
Tylko czarne białe
To jest proste widzę wiem
Już tu siedzę jakiś czas
Lubię dużo wiedzieć
I nie wzrusza mnie już nic
(...)
Nie mogę zrobić nic
Sterowany jestem wciąż
Nie musisz starać się
Przecież jesteś też jak ja
~,,Sprzedawcy Marzeń", J. Kuderski, W. Kuderski, P. Myszor, W. Powaga, A. Rojek, Myslovitz, Korova Milky Bar 2002

środa, 23 lutego 2022

W.

1. Boję się nocy, a raczej myśli, że nieświadomie zasnę i wtedy skończy się mój świat bez W. 

Przyjdzie do mnie w nocy, do mojego pokoju, wyskoczy z zaokiennych bezkresnych ciemności. Ani podwójna szyba, ani aluminiowe żaluzje, ani nawet betonowe zbrojone ściany jej nie powstrzymają. W. pozostała ostatnim nocnym koszmarem, który jeszcze mnie nawiedza. 

Boję się poranków, przecież wtedy prawdziwa, fizyczna W. zwykle się zaczyna.

Boję się W. 

W i czterech literek stanowczo stojących z nim w szeregu na baczność. Zdaje się, że "spocznij" to już odległa przeszłość, która w cieniu nowego rozkazu została zapomniana, przykryta ciężkim kurzem. Imperatorzy jednak lubią to "spocznij". Lubią je obiecywać, lubią je gwarantować. Lubią patrzyć jak ich podwładni o nim marzą, czują się wtedy pełni władczej siły, stoją tylko przed Bogiem i Historią. 

,,Czy słyszysz, czy słyszysz Co tu dzieje się od lat Jaki wokół siebie szum wytwarza ten fatalny świat "*

Stojąc przed Bogiem i Historią stoi się tylko i wyłącznie przed sobą. Obydwa podmioty interpretować można dowolnie. Kto chce, ten może im zaprzeczyć, podważyć abstrakcyjny sens istnienia ich, lub ich amorficznych cząstek. 

2. W. wydawała się tak odległa. Była gdzieś poza tą bańką, oddzielona przeszkodami geograficznymi. Istniała w opowieściach, pamięci, pożółkłych książkach i dramatycznych filmach, wielokrotnie stawała się zabawą szkolnego podwórka, tematem żywych, dynamicznych pociągnięć długopisu i czerwonej kredki w dziecięcych rysunkach. Cyfrowa W. szalała pikselowymi pociskami, stłumiona w słuchawkach, zamknięta ramką czworokątnego ekranu. Gdzie postawić granicę? Czy naturalną W. da się jakoś stłamsić? Pytaniem tym nie usprawiedliwiam żadnego konfliktu. Pytam o to, czy człowiek kiedykolwiek pozbędzie się W. ze swojej cywilizacji. 

Już zza miedzy dobiegają stłumione odgłosy błyskawicznego gradu destrukcji, powoli wznieca się nad sąsiednim stepem łuna wielobarwnych pióropuszy zniszczenia. Pojedyńcze pioruny, pojedyńcze krzyki stają się coraz częstsze, przerodzi się w końcu w wielki, beznamiętny wrzask. 

,,Długośmy na ten dzień czekali
Z nadzieją niecierpliwą w duszy
Kiedy bez słów Towarzysz Stalin
Na mapie fajką strzałki ruszy.
Krzyk jeden pomknął wzdłuż granicy
I zanim zmilkł zagrzmiały działa
To w bój z szybkością nawałnicy
Armia Czerwona wyruszała.
A cóż to za historia nowa?
Zdumiona spyta Europa
Jak to? To chłopcy Mołotowa
I sojusznicy Ribentroppa."**

Bezkresny step niecierpliwości. Będzie to W. czy nie będzie? Wiedzieć szybko to podstawa. Informacja to klucz. Informacja to władza.  
,,Uważamy, że to początek inwazji."; ,,

nie jest prawdziwym państwem"

,,zmierza ponad 300 pojazdów", ,,nagrała ostrzał jej domu"; ,,podjął decyzję o uznaniu niepodległości"; ,,przygotowano akcje dywersantów", ,,twierdzi inaczej - jest wrogiem "

3. Kto rządzi informacją, rządzi też strachem. Strach jest wyjątkowo ambiwalentnym uczuciem. Potrafi jednoczyć, być pożytecznym, ale jak myśleć racjonalnie jednocześnie bojąc się? Kto dolał jaką część strachu od siebie? Co dolali do strachu sojucznicy, co wróg, a co my sami? Nie prawdą jest, że kto się nie boi, ten ma władzę. Władzę ma ten, kto umie strachem (nawet własnym) odpowiednio zarządzać, czego w pełni nie potrafi zrobić żaden człowiek.
Dość filozofii.
Dość dyplomacji. 
Łatwo się zgubić zadając zbyt wiele pytań bez odpowiedzi. 
Czekamy już tylko na wypalone stepy krwawych obrazków, statystyki pól bitew, na śmierci zapakowane w celofanowe worki. Ilu zginie? Ilu zginie Baczyńskich, Szulców, Starzyńskich, Kowalskich, Kovalenków, Shevchenków, Iwanowów, Melników? Jak wspomni ich ta Historia, jak głęboką bliznę zostawi na narodzie, który był jak wielkie stare drzewo...?




* - ,,Po co wolnosć" - Kult
** - ,,Ballada wrześniowa" - Jacek Kaczmarski
puenta - K. Baczyński, ,,(Byłeś jak wielkie, stare drzewo…)"
nie umiem robić przypisów na tej stronie. sry
rysunek mój, teraz wydaje się być przerażającą wizją rozwoju wypadków. sam się sobie 10 letniemu dziwię. 

środa, 26 stycznia 2022

Prolog

Pod tym linkiem ukrywa się moja pierwsza praca, o jednym z miast, z którego tożsamości składam się po części i ja. 

Stolica szarości. Stolica biało-czerwonych barw ŁKS-u. Stolica szarości-premium Instagrama i stolica szarości-budget ciemnego tynku na cegle. Stolica zieleni wyklętej, partyzancko porastającej połacie ścian. Stolica czerwono-białych barw RTS-u. Stolica żółci pordzewiałych tramwajów. Stolica czerwieni pamiętnego czerwca. Stolica błękitu policyjnej suki. 

Paradoksalnie -  stolica kolorów. 

Kolorowo jednak nie jest, kolorowo nigdy nie było i nie będzie. Może należałoby zreinterpretować znaczenie tego słowa patrząc przez pryzmat miasta Łódź? Kolorowa szarość czy szara kolorowość? Może obydwie? 

Tak, to jest właśnie wytrych. Coś tylko szarego zaniknie, pogrąży się w cieniu błyskotek. Coś kolorowego podejdzie pod kicz, utopię kolorów. Kolorowe motyle umierają najszybciej.

Niezniszczalna Łódź, ta sama Łódź, która swoim niemym SzarKolorem zaprasza do rozmowy. Ubrana jest skromnie, na imprezie szesnastu stolic podpiera raczej ścianę - mimo, że stoi w samym środku dyskoteki. Muzykę i parkiet Łódź zostawia dla innych, nikogo nie ocenia, z nikogo nie szydzi. Jest wyrozumiała i pomimo młodocianego wieku najdoroślejsza z towarzystwa. W przeszłości problemy się zdarzały, jednakże mało kto Łódź w ogóle wysłuchał. Metropolia nauczyła się więc żyć po swojemu, z czasem przebudowując swą osobowość. Raz było lepiej, raz było gorzej - to jednak twarda teraźniejszość jest najważniejsza. 

Tęsknię do Łodzi, jak do dobrego przyjaciela (idola?), wyczekuję bystrego spotkania. Dzisiejsze czasy wzmacniają przywiązanie, bo coś, co widzi się rzadko wystaje poza rutynę, jest nietuzinkowe. 


ps. może trochę przesłodziłem :p cukier jest dobry, ale niezdrowy. kolorowy swą białością. elo