https://www.youtube.com/watch?v=ljK-R4F3WdU
Zawieszone w przestrzeni - Janek Błasiński
czwartek, 12 stycznia 2023
czwartek, 7 lipca 2022
Na marginesie świątyni
Wszelkie próby przedarcia się przez progi cerkwi spalają na panewce. A nawet nie na samej panewce, bo po tej stronie granicy do świątyń już (a może jeszcze?) nikt nie strzela. Dzięki Bogu.
Próby złożenia niezapowiedzianej wizyty spalają się na dziesiątek metalowych klamek, zamków i zatrzasków, które jasno pokazują kto do Domu Boskiego wejść może, a kto powinien pozostać raczej w strefie profanum. Solidne mury wzniesione z polnych kamieni, jakby pogubionych przez podlaskiego czarta i tysiące cegieł układających się w bogate lico świątyni strzegą serca budowli przed wścibskimi obieżyświatami. Ciężko dostać się do świątyni kończąc na ósmym stopniu niewielkich schodków przed wejściem. Pokonanie pierwszego stopnia, ciekawości, przychodzi łatwo, pozostaje jeszcze 7 stopni kamiennego grzechu. Kto pokona je wszystkie i nie zatrzyma się na żadnym, bo posiada przy sobie klucz, ten jest godzien odwiedzin tego boskiego konsulatu. Bez klucza-wizy się jednak nie obejdzie.
Może tym razem będzie inaczej, może jakiś nieostrożny pop pozostawił inną drogę wejścia? Może da się wejść wyjściem, co stanowiłoby doskonałe obejście i nomen omen wyjście z tej sytuacji?
Pozostaje krążyć wokół zamkniętego na cztery spusty czteroramiennego obiektu na planie krzyża greckiego. Wszystkie wyjścia i zarazem wejścia są zaryglowane, a półkolista absyda zamyka świątynię. Jednak tu, po bliższym obejrzeniu ścian pojawiają się drobne, fizyczne ślady pokusy, skromnej ceglanej profanacji. W nierównych odstępach od siebie kilka dziecięcych rąk wydrapało w murze kolejne daty - koślawe, carskie 1913, zgrabne sanacyjne 5.V.34. r., potem jeszcze jedno toporne 1913, następnie okupacyjne 3 V 42, w końcu dwa bliźniacze, odrodzone 1951, oraz pełne impulsywnej, graficiarskiej ekspresji, połamane 2018. Cały patos zdobionej w te wszystkie ceglano-kamienne esy-floresy, wraz z wydumaną symboliką stopni i tajemnicy wnętrza prysł, wyłania się natomiast drobny margines grzeszku podpowiedzianego przez podlaskiego biesa kilku chłopskim dzieciom. Profanum nieśmiale wgryzło się w sacrum, bezpretensjonalna potrzeba upamiętnienia chwili ulotnej na płaszczyźnie kilku cegieł wygrała z powagą absydy boskiego konsulatu. Absyda tej cerkwi jest zarazem księgą pamiątkową byłych odwiedzin, jak i czymś na wzór dzisiejszych miejskich powierzchni płaskich tak bardzo zachęcających do zostawienia po sobie taga, wizualnego oznaczenia terenu.
Choć kusiło, nie zostawiłem po sobie żadnego 2022. A szkoda, takie postpandemiczne, szalone 2022 świetnie wpisałoby się tuż przy roztańczonym i beztroskim 2018. Dusza moja pragnie zabytkowego, świętego postu, ciało jednak grafficiarskiego, wydrapanego karnawału.
sobota, 9 kwietnia 2022
Mariupolu
sobota, 26 marca 2022
Rzucane słowa skarżysko-kamienne
Coraz słabiej znam rodaków profil
W tym kraju pragmatyków ze skłonnością do filozofii*
Jedna z bram Skarżyska-Kamiennej, świeżo odpicowany z warstw małomiasteczkowego powietrza dworzec kolejowy, staje się areną socjologicznego dyskursu prowadzonego przez tutejszego Strażnika Ochrony Kolei i równie tutejszego emeryta, w typie kierowcy taksówki, których pod dworcem wcale nie brakuje.
-Wie Pan, same najlepsze samochody, powyżej 100 tysięcy złoty, jak to się nazywa…Jagłar..te…Volvo…Audi!
I to kobitki same, te najlepsze samochody! Same kobitki w tych samochodach!
To tych oligarchów żony, i to bez dzieci! Same uciekają, bo się boją...
-A potem śpią na tym dworcu…wschodnim czy zachodnim, chuj wie, czy tu na ulicy - mówi wskazując palcem na dworcową posadzkę - Ale ci, co uciekają to same bogactwo! I nikt mi kurwa nie wmówi, że to biedota.
Sokista, do którego monolog jest adresowany tylko kiwa głową i w zakłopotaniu orbituje wokół własnej osi.
-No nikt mi nie wmówi, ja to widzę NA WŁASNE OCZY te ukraińskie rejestracje!
Tu rozmowa gwałtownie się urywa. Emeryt widząc, że pełen argumentów wywód nie zdołał przerodzić się w żywiołowy dialog posępnie opuszcza teren kolejowy. Jacyś małomówni ci dzisiejsi służbiści. Przestrzeń audiowizualna gwałtownie się zubaża, pozostają już tylko brzęk świetlików i automatyczne drzwi wykonujące spazmatyczną, nerwową gimnastykę.
*https://www.youtube.com/watch?v=rAtKr_nsZSs
czwartek, 3 marca 2022
Молчат Дома
niedziela, 27 lutego 2022
Kilka wniosków 4 dnia
Tylko czarne białe
To jest proste widzę wiem
Już tu siedzę jakiś czas
Lubię dużo wiedzieć
I nie wzrusza mnie już nic
Sterowany jestem wciąż
Nie musisz starać się
Przecież jesteś też jak ja
środa, 23 lutego 2022
W.
,,Czy słyszysz, czy słyszysz Co tu dzieje się od lat Jaki wokół siebie szum wytwarza ten fatalny świat "*
,,Długośmy na ten dzień czekali
Z nadzieją niecierpliwą w duszy
Kiedy bez słów Towarzysz Stalin
Na mapie fajką strzałki ruszy.Krzyk jeden pomknął wzdłuż granicy
I zanim zmilkł zagrzmiały działa
To w bój z szybkością nawałnicy
Armia Czerwona wyruszała.A cóż to za historia nowa?
Zdumiona spyta Europa
Jak to? To chłopcy Mołotowa
I sojusznicy Ribentroppa."**
nie jest prawdziwym państwem"
środa, 26 stycznia 2022
Prolog
Pod tym linkiem ukrywa się moja pierwsza praca, o jednym z miast, z którego tożsamości składam się po części i ja.
Stolica szarości. Stolica biało-czerwonych barw ŁKS-u. Stolica szarości-premium Instagrama i stolica szarości-budget ciemnego tynku na cegle. Stolica zieleni wyklętej, partyzancko porastającej połacie ścian. Stolica czerwono-białych barw RTS-u. Stolica żółci pordzewiałych tramwajów. Stolica czerwieni pamiętnego czerwca. Stolica błękitu policyjnej suki.
Paradoksalnie - stolica kolorów.
Kolorowo jednak nie jest, kolorowo nigdy nie było i nie będzie. Może należałoby zreinterpretować znaczenie tego słowa patrząc przez pryzmat miasta Łódź? Kolorowa szarość czy szara kolorowość? Może obydwie?
Tak, to jest właśnie wytrych. Coś tylko szarego zaniknie, pogrąży się w cieniu błyskotek. Coś kolorowego podejdzie pod kicz, utopię kolorów. Kolorowe motyle umierają najszybciej.
Niezniszczalna Łódź, ta sama Łódź, która swoim niemym SzarKolorem zaprasza do rozmowy. Ubrana jest skromnie, na imprezie szesnastu stolic podpiera raczej ścianę - mimo, że stoi w samym środku dyskoteki. Muzykę i parkiet Łódź zostawia dla innych, nikogo nie ocenia, z nikogo nie szydzi. Jest wyrozumiała i pomimo młodocianego wieku najdoroślejsza z towarzystwa. W przeszłości problemy się zdarzały, jednakże mało kto Łódź w ogóle wysłuchał. Metropolia nauczyła się więc żyć po swojemu, z czasem przebudowując swą osobowość. Raz było lepiej, raz było gorzej - to jednak twarda teraźniejszość jest najważniejsza.
Tęsknię do Łodzi, jak do dobrego przyjaciela (idola?), wyczekuję bystrego spotkania. Dzisiejsze czasy wzmacniają przywiązanie, bo coś, co widzi się rzadko wystaje poza rutynę, jest nietuzinkowe.
ps. może trochę przesłodziłem :p cukier jest dobry, ale niezdrowy. kolorowy swą białością. elo