sobota, 26 marca 2022

Rzucane słowa skarżysko-kamienne

Coraz słabiej znam rodaków profil
W tym kraju pragmatyków ze skłonnością do filozofii*


Jedna z bram Skarżyska-Kamiennej, świeżo odpicowany z warstw małomiasteczkowego powietrza dworzec kolejowy, staje się areną socjologicznego dyskursu prowadzonego przez tutejszego Strażnika Ochrony Kolei i równie tutejszego emeryta, w typie kierowcy taksówki, których pod dworcem wcale nie brakuje. 

-Wie Pan, same najlepsze samochody, powyżej 100 tysięcy złoty, jak to się nazywa…Jagłar..te…Volvo…Audi!
I to kobitki same, te najlepsze samochody! Same kobitki w tych samochodach!
To tych oligarchów żony, i to bez dzieci! Same uciekają, bo się boją...
-A potem śpią na tym dworcu…wschodnim czy zachodnim, chuj wie, czy tu na ulicy - mówi wskazując palcem na dworcową posadzkę - Ale ci, co uciekają to same bogactwo! I nikt mi kurwa nie wmówi, że to biedota.

Sokista, do którego monolog jest adresowany tylko kiwa głową i w zakłopotaniu orbituje wokół własnej osi.

-No nikt mi nie wmówi, ja to widzę NA WŁASNE OCZY te ukraińskie rejestracje! 

Tu rozmowa gwałtownie się urywa. Emeryt widząc, że pełen argumentów wywód nie zdołał przerodzić się w żywiołowy dialog posępnie opuszcza teren kolejowy. Jacyś małomówni ci dzisiejsi służbiści. Przestrzeń audiowizualna gwałtownie się zubaża, pozostają już tylko brzęk świetlików i automatyczne drzwi wykonujące spazmatyczną, nerwową gimnastykę. 

*https://www.youtube.com/watch?v=rAtKr_nsZSs

czwartek, 3 marca 2022

Молчат Дома

Betonowy las ciszy rozświetla łuna wielkopłytowego ogniska. Nikt przy ognisku nie siedzi, ktoś biegnie, ktoś leży, ktoś z niedowierzaniem utrwala coś, co jeszcze przed kwadransem było niemożliwe. Dym wieje zawsze w naszą stronę, wdziera się przez szare usta, nieznane pierwiastki, które uciekły ze szkolnej tablicy, drapią w oczy i język. Pojedyńcze, nieartykułowalne słowa cisną się na usta, nie wiadomo nawet, w którym miejscu zawiesić świdrujące , załzawione spojrzenie. Czym zresztą są łzy w obliczu apokalipsy, po ścianie spływa krwista strużka uchodzącego życia. Cicho patrzą z góry kolejne złamane na pół piętra, pozostała tylko zielona lamperia poharatana białymi punkcikami. Tuż obok wisi oślepiona zimowym słońcem pionowa kolumna 9 drzwi 9-ciu kwater wielkopłytowego dramatu. Pustkę pomiędzy numerem 1, a 3 wypełniają tylko popioły pełne kubistycznych konturów, gdzieniegdzie da się jeszcze rozpoznać ułomny fragment przeszłości. Błysk i podmuch namalował tę hiperrealistyczną mogiłę nieznanych światu  życiorysów. Czy to doskonała kopia La Guerniki? A może kolejny obraz ze stale wydłużającego się cyklu? Dlaczego ktoś zlecił jego wykonanie? 
A może lepiej spytać - w imię czego?